Choć rozstrzygnięcie zabawy nastąpiło jeszcze w sierpniu i nagroda jest już dawno u zwyciężczyni (pomimo delikatnego opóźnienia z mojej strony ) dopiero dzisiaj zabrałam się do jej prezentacji.
Dla przypomnienia: candy zostało zorganizowane z okazji 200- ego posta na moim blogu i w drodze losowania zwyciężczynią została Ania z bloga Rękodzieło z nici i szmatek. Z tego co Ania pisała nagroda przypadła jej do gustu i choć tworzy cudeńka materiałowo- niteczkowe, mam nadzieję, że niebawem ujrzymy piękne prace z wykorzystaniem papierowych przydasi.
Pozdrawiam Was serdecznie. :)
▼
Strony
▼
Strony
▼
środa, 29 listopada 2017
205. Wędrująca książka u Kornelii
Witajcie.
Na początku maja na blogu Kornelii po raz kolejny zapisałam się do zabawy "wędrująca książka".
Miałyśmy okazję przeczytać "To się da!" autorstwa Anny Sakowicz- kontynuację losów Joanny i jej bliskich. Tak jak pierwszą część czytało się bardzo szybko i przyjemnie.
Książka przyleciała do mnie od Marioli z bloga Krzyżykowy szał.
Ja po przeczytaniu wysyłałam pozycję do Cecylii z bloga Cecylia rodzina i dom.
Kornelio dziękuję Ci za możliwość dołączenia do zabawy i przeczytania tej świetnej lektury. Z niecierpliwością czekam na ostatnią część trylogii. :)
Na początku maja na blogu Kornelii po raz kolejny zapisałam się do zabawy "wędrująca książka".
Miałyśmy okazję przeczytać "To się da!" autorstwa Anny Sakowicz- kontynuację losów Joanny i jej bliskich. Tak jak pierwszą część czytało się bardzo szybko i przyjemnie.
Książka przyleciała do mnie od Marioli z bloga Krzyżykowy szał.
Ja po przeczytaniu wysyłałam pozycję do Cecylii z bloga Cecylia rodzina i dom.
sobota, 18 listopada 2017
204. Zaległości ciąg dalszy
Witajcie Moi Drodzy.
Oj dawno mnie tu nie było. Oj dawno. Niemal 3 miesiące nieobecności na blogu skutkują masą zaległości. Postaram się choć troszkę je nadrobić, ponieważ zaraz sama się w tym nie połapię.
Mimo tego, że dawno tu nie zaglądałam to nie oznacza to, że tak do końca próżnowałam.
Jakoś na początku ciąży zostałam poproszona o wyhaftowanie metryczki dla nowo narodzonego braciszka Amelki, dla której haftowałam TEN obrazek. Zamawiająca życzyła sobie, aby oba obrazki były zbliżone wielkością oraz były podobnie oprawione, choć po tylu latach ciężko było przypomnieć sobie jak wyglądał dokładnie tamten obrazek. Przyznam się bez bicia, że haftowanie szło mi jak krew z nosa. Nie potrafiłam skupić się na dłużej przy tej pracy. W końcu w sierpniu udało mi się ukończyć metryczkę, a prezentowała się tak:
Również w naszej rodzinie na świat przyszedł mały człowieczek. W sierpniu odbył się jego Chrzest Święty, a mój mąż był ojcem chrzestnym. Dosłownie w ostatniej chwili powstała dla małego taka oto pamiątka, którą dołączyliśmy do prezentu.
A któregoś wieczora postanowiłam pobawić się w robienie świeczników ze słoiczków po jogurtach, które zalegały mi w szafce. Do ich zrobienia wykorzystałam koronki, sznurek jutowy oraz szablony, które wg instrukcji służą do kolorowania. Ja jednak postanowiłam je wykorzystać inaczej. (zdjęcia fatalne, bo robione nocą)
I to byłoby na tyle moich wypocin. :) Niestety karteczek nie udało mi się nadrobić i raczej nie uda mi się to już w tym roku. Obawiam się, że w przyszłym przy małym dziecku tym bardziej. Z tego miejsca pragnę podziękować Uli i Ani za prawie 1,5 roku wspaniałej zabawy i przepraszam, że nawaliłam.
Ponadto udało mi się przeczytać kilka ciekawych pozycji, które szczerze polecam.
Na dzisiaj to byłoby na tyle. W najbliższych dniach postaram się nadrobić resztę zaległości, bo aż wstyd.
Do kolejnego spotkania. Pa pa pa .
Oj dawno mnie tu nie było. Oj dawno. Niemal 3 miesiące nieobecności na blogu skutkują masą zaległości. Postaram się choć troszkę je nadrobić, ponieważ zaraz sama się w tym nie połapię.
Mimo tego, że dawno tu nie zaglądałam to nie oznacza to, że tak do końca próżnowałam.
Jakoś na początku ciąży zostałam poproszona o wyhaftowanie metryczki dla nowo narodzonego braciszka Amelki, dla której haftowałam TEN obrazek. Zamawiająca życzyła sobie, aby oba obrazki były zbliżone wielkością oraz były podobnie oprawione, choć po tylu latach ciężko było przypomnieć sobie jak wyglądał dokładnie tamten obrazek. Przyznam się bez bicia, że haftowanie szło mi jak krew z nosa. Nie potrafiłam skupić się na dłużej przy tej pracy. W końcu w sierpniu udało mi się ukończyć metryczkę, a prezentowała się tak:
Również w naszej rodzinie na świat przyszedł mały człowieczek. W sierpniu odbył się jego Chrzest Święty, a mój mąż był ojcem chrzestnym. Dosłownie w ostatniej chwili powstała dla małego taka oto pamiątka, którą dołączyliśmy do prezentu.
A któregoś wieczora postanowiłam pobawić się w robienie świeczników ze słoiczków po jogurtach, które zalegały mi w szafce. Do ich zrobienia wykorzystałam koronki, sznurek jutowy oraz szablony, które wg instrukcji służą do kolorowania. Ja jednak postanowiłam je wykorzystać inaczej. (zdjęcia fatalne, bo robione nocą)
I to byłoby na tyle moich wypocin. :) Niestety karteczek nie udało mi się nadrobić i raczej nie uda mi się to już w tym roku. Obawiam się, że w przyszłym przy małym dziecku tym bardziej. Z tego miejsca pragnę podziękować Uli i Ani za prawie 1,5 roku wspaniałej zabawy i przepraszam, że nawaliłam.
Ponadto udało mi się przeczytać kilka ciekawych pozycji, które szczerze polecam.
Na dzisiaj to byłoby na tyle. W najbliższych dniach postaram się nadrobić resztę zaległości, bo aż wstyd.
Do kolejnego spotkania. Pa pa pa .
wtorek, 22 sierpnia 2017
203. Wyniki candy w Krzyżykowych Perypetiach
Witajcie.
Dzisiaj na szybciutko przybywam do Was z obiecanymi wynikami zabawy, którą postanowiłam zorganizować z okazji 200-ego posta w Krzyżykowych Perypetiach.
Chęć przyłączenia się do wspólnego świętowania wyraziło 17 osób. A zwycięzcą zostaje:
Dzisiaj na szybciutko przybywam do Was z obiecanymi wynikami zabawy, którą postanowiłam zorganizować z okazji 200-ego posta w Krzyżykowych Perypetiach.
Chęć przyłączenia się do wspólnego świętowania wyraziło 17 osób. A zwycięzcą zostaje:
Bardzo serdecznie gratuluję zwyciężczyni i proszę o przesłanie adresu na: anna_charczuk@wp.pl
A pozostałym uczestniczkom dziękuję za udział w zabawie. :)
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
piątek, 4 sierpnia 2017
201. Narobiło mi się troszkę zaległości
Witajcie.
Poprzez moją ostatnią niemoc narobiło mi się troszkę zaległości. Dzisiaj postaram się je wszystkie nadrobić. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę. :)
Zacznę od nagrody w candy, które zorganizowała AsiaB z bloga Moje hafciki i cała reszta...
Przesyłka dotarła do mnie na początku czerwca, ale niestety dopiero dzisiaj udało mi się pokazać jej zawartość.
Asiu z tego miejsca przepraszam Cię za zwłokę. Wiem, że nie ładnie postąpiłam, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz. :)
Gdy byłam jeszcze bardziej aktywna na blogu udało mi się wygrać rozdanie zorganizowane na blogu Włosy muszą być długie. A nagrodą był poradnik Matyldy Kozakiewicz "Złe matki są najlepsze. Poradnik szczęśliwej mamy." Jako przyszła mama postanowiłam wziąć w nim udział i udało się. W wielu kwestiach zgadzam się z autorką w 100% choć mam świadomość, że jak maleństwo pojawi się na świecie to przepadnę. :) Poradnik pochłonęłam w dwa wieczory.
Następnie przywędrowała do mnie książka od Justyny z bloga Zwariowany Światt Krzyżyków.
Wraz z "Biurem przesyłek niedoręczonych" otrzymałam rewelacyjny magneso- otwieracz oraz umilacze czytania. :)
Ja z kolei wysyłałam do Asi z bloga Haftowane historie Jasiowej mamy. Do książki dołączyłam słodkości, herbatki i taką oto zawieszkę.
I na koniec będzie jeszcze kilka książek, które oprócz powyższych pochłaniałam podczas mojej nieobecności.
Na dzisiaj to byłoby już wszystko. Po raz kolejny mam nauczkę, aby wszystko na bieżąco uzupełniać, bo z perspektywy czasu ciężko jest sobie wszystko przypomnieć co było po kolei. Może teraz będzie już tylko lepiej. :) Już Was nie zanudzam i zachęcam do lektury powyższych pozycji.
Do kolejnego poczytania. Pa pa pa.
Poprzez moją ostatnią niemoc narobiło mi się troszkę zaległości. Dzisiaj postaram się je wszystkie nadrobić. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę. :)
Zacznę od nagrody w candy, które zorganizowała AsiaB z bloga Moje hafciki i cała reszta...
Przesyłka dotarła do mnie na początku czerwca, ale niestety dopiero dzisiaj udało mi się pokazać jej zawartość.
Asiu z tego miejsca przepraszam Cię za zwłokę. Wiem, że nie ładnie postąpiłam, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz. :)
Gdy byłam jeszcze bardziej aktywna na blogu udało mi się wygrać rozdanie zorganizowane na blogu Włosy muszą być długie. A nagrodą był poradnik Matyldy Kozakiewicz "Złe matki są najlepsze. Poradnik szczęśliwej mamy." Jako przyszła mama postanowiłam wziąć w nim udział i udało się. W wielu kwestiach zgadzam się z autorką w 100% choć mam świadomość, że jak maleństwo pojawi się na świecie to przepadnę. :) Poradnik pochłonęłam w dwa wieczory.
Następnie przywędrowała do mnie książka od Justyny z bloga Zwariowany Światt Krzyżyków.
Wraz z "Biurem przesyłek niedoręczonych" otrzymałam rewelacyjny magneso- otwieracz oraz umilacze czytania. :)
Ja z kolei wysyłałam do Asi z bloga Haftowane historie Jasiowej mamy. Do książki dołączyłam słodkości, herbatki i taką oto zawieszkę.
I na koniec będzie jeszcze kilka książek, które oprócz powyższych pochłaniałam podczas mojej nieobecności.
Na dzisiaj to byłoby już wszystko. Po raz kolejny mam nauczkę, aby wszystko na bieżąco uzupełniać, bo z perspektywy czasu ciężko jest sobie wszystko przypomnieć co było po kolei. Może teraz będzie już tylko lepiej. :) Już Was nie zanudzam i zachęcam do lektury powyższych pozycji.
Do kolejnego poczytania. Pa pa pa.
wtorek, 1 sierpnia 2017
200. Candy z okazji 200-ego posta
Witajcie.
Po dość długiej nieobecności pojawiam się z obiecanym rozdaniem z okazji 200-ego posta w Krzyżykowych Perypetiach. Zapraszam Was na nie bardzo serdecznie i mam nadzieję, że stanie się ono powodem mojego powrotu do robótkowania i blogowania. Ale nie chcę nic znowu obiecywać, bo sama nie wiem :)
Zasady:
- proszę o komentarz pod tym postem wyrażający chęć udziału w rozdaniu,
- proszę o umieszczenie powyższego banerka na pasku bocznym swojego bloga wraz z linkiem kierującym do tego posta,
- candy trwa od dzisiaj do dnia moich urodzin, czyli 20 sierpnia do godz. 23:59,
- zwycięzcę ogłoszę 22 sierpnia,
- wysyłka na terenie Polski, jeżeli posiadasz polski adres to jak najbardziej możesz brać udział w zabawie.
I tyle zasad. :)
A nagrodą jest wszystko co widoczne na zdjęciu plus oczywiście jakieś słodkości i inne umilacze czasu. :)
Czy znajdą się chętni?
Po dość długiej nieobecności pojawiam się z obiecanym rozdaniem z okazji 200-ego posta w Krzyżykowych Perypetiach. Zapraszam Was na nie bardzo serdecznie i mam nadzieję, że stanie się ono powodem mojego powrotu do robótkowania i blogowania. Ale nie chcę nic znowu obiecywać, bo sama nie wiem :)
Zasady:
- proszę o komentarz pod tym postem wyrażający chęć udziału w rozdaniu,
- proszę o umieszczenie powyższego banerka na pasku bocznym swojego bloga wraz z linkiem kierującym do tego posta,
- candy trwa od dzisiaj do dnia moich urodzin, czyli 20 sierpnia do godz. 23:59,
- zwycięzcę ogłoszę 22 sierpnia,
- wysyłka na terenie Polski, jeżeli posiadasz polski adres to jak najbardziej możesz brać udział w zabawie.
I tyle zasad. :)
A nagrodą jest wszystko co widoczne na zdjęciu plus oczywiście jakieś słodkości i inne umilacze czasu. :)
Czy znajdą się chętni?
wtorek, 20 czerwca 2017
199. Wędrująca książka w Krzyżykowych Perypetiach- kolejność czytania
Witajcie.
Dzisiaj na szybciutko pragnę ogłosić kto do kogo wysyła książkę "Nadzieje i marzenia" Magdaleny Kordel.
Jako, że zgłosiły się tylko 4 osoby do wspólnego czytania nie będę robiła żadnego losowania i zachowamy kolejność tak jak przy zapisach. Ja wysyłam do Doroty, Dorota do Agaty, Agata do Hafty J&P, Hafty J&P do Eluni, a Elunia odsyła do mnie.
Ode mnie książka poleci w poniedziałek. Chyba, że jakimś cudem będę w okolicach poczty jeszcze w tym tygodniu. Każdą z uczestniczek proszę o informację jak tylko książka do niej dotrze i wtedy wyślę adres kolejnej czytelniczki. Mam nadzieję, że w miarę jasno to wszystko przedstawiłam. :) Ostatnio ciężko mi się na czymś dłużej skupić i miewam dziwne zaniki pamięci. Co te dzieci z nami robią. :) W razie jakiś niejasności piszcie śmiało.
Już nie przedłużam. Do kolejnego. Pa pa pa.
Dzisiaj na szybciutko pragnę ogłosić kto do kogo wysyła książkę "Nadzieje i marzenia" Magdaleny Kordel.
Jako, że zgłosiły się tylko 4 osoby do wspólnego czytania nie będę robiła żadnego losowania i zachowamy kolejność tak jak przy zapisach. Ja wysyłam do Doroty, Dorota do Agaty, Agata do Hafty J&P, Hafty J&P do Eluni, a Elunia odsyła do mnie.
Ode mnie książka poleci w poniedziałek. Chyba, że jakimś cudem będę w okolicach poczty jeszcze w tym tygodniu. Każdą z uczestniczek proszę o informację jak tylko książka do niej dotrze i wtedy wyślę adres kolejnej czytelniczki. Mam nadzieję, że w miarę jasno to wszystko przedstawiłam. :) Ostatnio ciężko mi się na czymś dłużej skupić i miewam dziwne zaniki pamięci. Co te dzieci z nami robią. :) W razie jakiś niejasności piszcie śmiało.
Już nie przedłużam. Do kolejnego. Pa pa pa.
niedziela, 4 czerwca 2017
198. Testowanie z portalem Everydaymy- kapsułki piorące Vizir Go Pods Alpine Fresh
Witajcie.
Dzisiaj znowu przybywam z nierobótkowym postem, ale zobowiązania należy wypełnić.
Jak już pamiętacie z portalem Everydayme miałam nie raz do czynienia (pisałam TU), ale dopiero drugi raz mogłam testować produkty Procter and Gamble pełną gębą.
Już jakiś czas temu zakwalifikowałam się znowu do testowania i otrzymałam paczkę z kapsułkami piorącymi Vizir Go Pods Alpine Fresh. Długo wzbraniałam się przed tym rodzajem środka piorącego, ale teraz nie wyobrażam sobie bez nich prania.
W ofercie marki Vizir znajdziemy trzy warianty zapachowe: Alpine Fresh, Sensitive Clothes oraz Touch of Lenor Freshness. W zależności od zapachu dostępne są opakowania po: 15, 17, 28, 30, 36 i 42 szt.
Plusy:
- wygoda w użytkowaniu- nie ma już rozsypanego proszku i rozlanego płynu do płukania,
- piękny świeży zapach,
- wygodne i małe opakowanie,
- idealny do tkanin zarówno białych i kolorowych,
- atrakcyjna cena.
Minusy:
- przy programie "szybkie pranie" (ok. 25 min. 40`C) kapsułka nie rozpuściła się,
- niestety nie usuwa również uporczywych plam bez wcześniejszego zapierania lub bez użycia odplamiacza.
W obecnej sytuacji gdy używam kapsułek Vizir do prania tylko ubrań moich i męża jestem zadowolona z ich efektu. Natomiast z chwilą pojawienia się nowego członka rodziny i jego wzrastania będę musiała znaleźć coś równie wygodnego w użyciu, ale i skuteczniejszego.
Dzisiaj znowu przybywam z nierobótkowym postem, ale zobowiązania należy wypełnić.
Jak już pamiętacie z portalem Everydayme miałam nie raz do czynienia (pisałam TU), ale dopiero drugi raz mogłam testować produkty Procter and Gamble pełną gębą.
Grafika zaczerpnięta z portalu |
Już jakiś czas temu zakwalifikowałam się znowu do testowania i otrzymałam paczkę z kapsułkami piorącymi Vizir Go Pods Alpine Fresh. Długo wzbraniałam się przed tym rodzajem środka piorącego, ale teraz nie wyobrażam sobie bez nich prania.
W ofercie marki Vizir znajdziemy trzy warianty zapachowe: Alpine Fresh, Sensitive Clothes oraz Touch of Lenor Freshness. W zależności od zapachu dostępne są opakowania po: 15, 17, 28, 30, 36 i 42 szt.
- wygoda w użytkowaniu- nie ma już rozsypanego proszku i rozlanego płynu do płukania,
- piękny świeży zapach,
- wygodne i małe opakowanie,
- idealny do tkanin zarówno białych i kolorowych,
- atrakcyjna cena.
Minusy:
- przy programie "szybkie pranie" (ok. 25 min. 40`C) kapsułka nie rozpuściła się,
- niestety nie usuwa również uporczywych plam bez wcześniejszego zapierania lub bez użycia odplamiacza.
W obecnej sytuacji gdy używam kapsułek Vizir do prania tylko ubrań moich i męża jestem zadowolona z ich efektu. Natomiast z chwilą pojawienia się nowego członka rodziny i jego wzrastania będę musiała znaleźć coś równie wygodnego w użyciu, ale i skuteczniejszego.
środa, 31 maja 2017
197. Kartki przez cały rok 2017- zabawa u Ani odsłona 5
Witajcie.
Mało brakowało, a już bym się poddała i chciałam odpuścić zabawę u Ani. Hafcik na ostatnią karteczkę leżał gotowy tylko w żaden sposób nie chciał się sam zagospodarować i musiałam mu troszkę dopomóc. W tym miesiącu na żadną z prac nie mogę krzyknąć : WOW!!!, bo nic nadzwyczajnego nie udało mi się stworzyć, ale grunt, że są i mogę z czystym sumieniem bawić się dalej.
Nie przedłużając przechodzę do rzeczy.
W maju gościnną projektantką na blogu Ani była także Ania (Nawanna), która prowadzi bloga http://zycienitkmalowane.blogspot.com/ A swoją drogą oprócz imienia z Anią łączy mnie zamiłowanie do książek o podobnej tematyce. :)
W tym miesiącu obowiązywały nas następujące tematy:
1. na Boże Narodzenie- bombka,
2. okolicznościowa- nutki,
3a. na I Komunię Świętą- modlitewnik/ książeczka lub zamienna
3b. na Wielkanoc- baranek.
A oto moje interpretacje:
Na usprawiedliwienie ostatniej karteczki już mówię, że krzywizna stąd, iż okazało się po przyklejeniu wszystkiego, że zrobiłam to do góry nogami. A na dodatek mąż stwierdził, że to nie baranek tylko owieczka, bo nie ma rogów. I na nic się zdało tłumaczenie, że to mały baranek i różki są jeszcze niewidoczne. :) Czy Wy także uważacie, że to owieczka?
Dziękuję za wszystkie komentarze pozostawione pod poprzednimi postami. Jest mi niezmiernie miło, że pomimo mojej nieobecności zaglądacie do mnie i pozostawiacie po sobie tak ciepłe słowa. Ja znowu narobiłam sobie mnóstwo zaległości, ale mam zamiar hurtowo je nadrobić.
A na koniec jeszcze pokażę Wam co ostatnio pomiędzy jedną drzemką a drugą udało mi się przeczytać. Polecam.
I nadal zapraszam do zabawy Wędrująca książka. TU
Pa pa pa.
Mało brakowało, a już bym się poddała i chciałam odpuścić zabawę u Ani. Hafcik na ostatnią karteczkę leżał gotowy tylko w żaden sposób nie chciał się sam zagospodarować i musiałam mu troszkę dopomóc. W tym miesiącu na żadną z prac nie mogę krzyknąć : WOW!!!, bo nic nadzwyczajnego nie udało mi się stworzyć, ale grunt, że są i mogę z czystym sumieniem bawić się dalej.
Nie przedłużając przechodzę do rzeczy.
W maju gościnną projektantką na blogu Ani była także Ania (Nawanna), która prowadzi bloga http://zycienitkmalowane.blogspot.com/ A swoją drogą oprócz imienia z Anią łączy mnie zamiłowanie do książek o podobnej tematyce. :)
W tym miesiącu obowiązywały nas następujące tematy:
1. na Boże Narodzenie- bombka,
2. okolicznościowa- nutki,
3a. na I Komunię Świętą- modlitewnik/ książeczka lub zamienna
3b. na Wielkanoc- baranek.
A oto moje interpretacje:
Dziękuję za wszystkie komentarze pozostawione pod poprzednimi postami. Jest mi niezmiernie miło, że pomimo mojej nieobecności zaglądacie do mnie i pozostawiacie po sobie tak ciepłe słowa. Ja znowu narobiłam sobie mnóstwo zaległości, ale mam zamiar hurtowo je nadrobić.
A na koniec jeszcze pokażę Wam co ostatnio pomiędzy jedną drzemką a drugą udało mi się przeczytać. Polecam.
I nadal zapraszam do zabawy Wędrująca książka. TU
Pa pa pa.
piątek, 26 maja 2017
196. Karki na Boże Narodzenie 2017- zabawa u Uli odsłona 5
Witajcie.
Mimo tego, że niby jestem, ale jest tak jakby mnie nie było. Pisałam Wam poprzednio, że ostatnio bardzo dużo się dzieje wokół mnie i mojego męża. I nadal mam wrażenie, że to wszystko tylko mi się śni. Oby było inaczej. Moją nieobecność spowodowana jest tym, że w moim brzuchu zadomowił się mały człowieczek i póki co wysysa ze mnie resztki energii. :) Niemal całymi dniami mogę spać, a gdy już jestem na chodzie to zaraz opadam z sił. Mam problem ze skupieniem się nad czymś na dłużej i ogólnie czuję się nie najlepiej. Przyznam szczerze, że inaczej sobie wyobrażałam siedzenie na zwolnieniu. :) Miałam nadzieję, że nadrobię szybko wszystkie zaległe prace, zacznę coś nowego. A tu klops. Jest zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że ten stan niemocy niedługo minie. :)
Dzisiaj w końcu udało mi się stworzyć karteczkę na zabawę do Uli, na której miało gościć serce/ serca nawiązujące do obchodzonego dzisiaj Dnia Matki.
Hafcik powstał już na początku miesiąca z nadzieją skomponowania szybko karteczki, ale plany planami, a wyszło jak zawsze.
Stopień zadowolenia taki sobie. :( Mam nadzieję, że zadanie po raz kolejny zostanie mi zaliczone. :)
Pora w końcu zabrać się za kartki dla Ani, bo koniec miesiąca tuż tuż.
Mimo tego, że niby jestem, ale jest tak jakby mnie nie było. Pisałam Wam poprzednio, że ostatnio bardzo dużo się dzieje wokół mnie i mojego męża. I nadal mam wrażenie, że to wszystko tylko mi się śni. Oby było inaczej. Moją nieobecność spowodowana jest tym, że w moim brzuchu zadomowił się mały człowieczek i póki co wysysa ze mnie resztki energii. :) Niemal całymi dniami mogę spać, a gdy już jestem na chodzie to zaraz opadam z sił. Mam problem ze skupieniem się nad czymś na dłużej i ogólnie czuję się nie najlepiej. Przyznam szczerze, że inaczej sobie wyobrażałam siedzenie na zwolnieniu. :) Miałam nadzieję, że nadrobię szybko wszystkie zaległe prace, zacznę coś nowego. A tu klops. Jest zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że ten stan niemocy niedługo minie. :)
Dzisiaj w końcu udało mi się stworzyć karteczkę na zabawę do Uli, na której miało gościć serce/ serca nawiązujące do obchodzonego dzisiaj Dnia Matki.
Hafcik powstał już na początku miesiąca z nadzieją skomponowania szybko karteczki, ale plany planami, a wyszło jak zawsze.
Stopień zadowolenia taki sobie. :( Mam nadzieję, że zadanie po raz kolejny zostanie mi zaliczone. :)
Pora w końcu zabrać się za kartki dla Ani, bo koniec miesiąca tuż tuż.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisząc ostatniego posta zapomniałam powitać nową obserwatorkę mojego bloga- Annę Sz. Miło mi, że zechciałaś dołączyć do tak zacnego grona.
Przypominam również o wędrującej książce. Zapraszam serdecznie do zabawy. Więcej informacji TU.
Do kolejnego spotkania. Pa pa pa