Obserwatorzy

niedziela, 30 grudnia 2018

212. Zaproszenia na roczek

Witajcie.
Po ponad 5-miesięcznej przerwie przybywam, aby posprzątać tego mojego bloga z kurzu i pajęczyn i dać znać, że żyję. Heh takie porządki na koniec roku. :)

Jakoś ostatnio pisałam, albo sobie tylko myślałam- przyjdzie jesień to będę miała w końcu więcej czasu wieczorami i wezmę się za haftowanie. Hmm plany planami, postanowienia postanowieniami tylko jako niedoświadczona mama nie wzięłam pod uwagę, że dziecko im starsze tym bardziej absorbujące i ciekawe świata. :) Alicja jest dosłownie wszędzie i czasami ciężko za nią nadążyć. A po uśpieniu jej usypiam i ja. :)

Z początkiem grudnia jednak powzięłam postanowienie, że zrobię sama zaproszenia na roczek. Skoro mam materiały to czemu nie. Nie będą zapewne tak piękne jak te "sklepowe" lub od "profesjonalnych kartkomaniaczek", ale będą robione od serca. :) Ostateczny termin to skończyć przed świętami, aby można było je wręczyć podczas rodzinnych spotkań. 3 noce i mamy coś takiego-sztuk 8. Oceńcie sami. Zapraszam na fotorelację.

















Bazy stworzyłam pracując na papierach Lemon Craft "House of Roses" oraz przywiezionych niegdyś przez siostrę w Holandii chyba w Actionie. Akurat tych, które mam nie mogę znaleźć na stronie sklepu. Łączenie zakryłam beżową koronkową tasiemką.







Wykorzystałam stempelek od Agnieszki, a konkretnie ten. Wyszedł dość blado, ale tylko na tyle było stać moją drukarkę. Napis stworzony przeze mnie. :) Jeżeli potrzebujecie jakiegoś digi stempelka koniecznie zajrzyjcie do Agnieszki jest ich tam mnóstwo i większość za darmo do pobrania. Tekst w środku pochodzi stąd.



















I jak? Przejdą jak na takie beztalencie? :)))


Pochwalę się również jakie cudne papierki znowu przywiozła mi siostra. Wycyganiłam więcej, bo prawdopodobnie nie będzie jeździła do Holandii i nie będę miała kogo już wykorzystać. Pierwsze są brokatowe, drugie matowe dwustronnie zadrukowane i trzecie jednostronne z błyszczącymi elementami. Niestety drugiego filmu nie mogę załadować, a szkoda, bo papiery są cudne.















I jeszcze nasza tegoroczna choinka. O dziwo Alicji za specjalnie nie interesuje także szklane bombki i cukierki są bezpieczne. :)


A na koniec pagnę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia noworoczne: zdrowia i spełnienia marzeń, uśmiechu na każdy dzień oraz wszelkiej pomyślności. :)

czwartek, 19 lipca 2018

211. Testowanie z trnd- obiadki Bobovita

Witajcie.

Na wstępie dziękuję za miłe słowa pod poprzednim postem. Cieszę się, że pomimo mojej nieobecności zaglądacie na mojego bloga, który już mocno zarósł pajęczynami. :)

Dzisiaj wpadam do Was nie jako hafciarka, a tester. W sumie tym razem testerką stała się moja córeczka. Jak już wiecie jestem członkiem kilku platform : EveryDay Me, Streetcom oraz trnd, i po dłuższej nieobecności udało mi się załapać do kolejnej kampanii. A mianowicie otrzymałyśmy zestaw obiadków Bobovita.

Po ukończeniu przez Alicję 4 miesiąca zaczęłam rozglądać się, czytać etykiety produktów dla dzieci, aby choć trochę zaznajomić się z tematem i dobrze podejść do rozszerzenia diety. Pomocne były dla mnie też rady szwagierki, która ma dwójkę starszych dzieci i pewne doświadczenia w tej kwestii. Jako, że warzywka na ogrodzie dopiero zaczynały wzrastać, dla mnie jedynym słusznym wyborem było wspomaganie się słoiczkami. Bałam się podawać dziecku to co oferują nam sklepowe działy warzywno- owocowe. Zaraz po tym jak Alicja zaczęła poznawać nowe smaki dostałyśmy informację o dostaniu się do projektu. :) Idealny moment, bo ile można jeść indyka.


Na początku lipca dotarła do nas taka paka:



I mega zdziwienie, że to wszystko dla niej:





A, że moje dziecko ma nieposkromiony apetyt (dała już o tym znać w szpitalu zaraz po urodzeniu) chciała zaczynać od największej porcji:




Na pierwszy ogień poszła zupka dyniowa z królikiem:


Następnie jarzynowa z cielęcinką:



Po kilku dniach przeszłyśmy na wyższy poziom i smakowałyśmy pierwszy obiadek. I tu obie zostałyśmy zaskoczone, bo nie było zmiksowanej papki, a kawałki. Chwila konsternacji i mała "wciągnęłą" jarzynki z łososiem w pomidorach. Nawet rączki poszły w ruch.





Na koniec sięgnęłyśmy po nowość- zupkę warzywną z cielęcinką, ale wzbogaconą o kukurydzę i groszek. I tu pojawił się dylemat: zjeść grzechotkę czy zupkę. To drugie zwyciężyło. :) A na koniec uśmiechnięta, najedzona buzia.






Wszystkie otrzymane dania Alicja zjadła z takim samym smakiem. Zarówno cielęcina, królik czy łosoś przypasowały do jej gustu. A ja wierzę, że mięsa i ryby w nich zawarte nie zaszkodzą nigdy żadnemu dziecku. Niestety w moim mieście trudno jest dostać świeży filet wartościowej ryby czy jakieś inne mięso niż wszechobecna wieprzowina, wołowina czy drób. A królika tylko w Lidlu widziałam. :) I też się zastanawiam czy to dobry wybór. Może macie jakieś zdanie na ten temat?

Wybierając produkty dla dziecka kieruję się przede wszystkim składem. Im prościej tym lepiej. :)

Podsumowując- mam dwa zastrzeżenia co do zawartości słoiczków. Po co dodawane są skrobia kukurydziana i zagęszczony sok cytrynowy? Doczytałam i dowiedziałam się, że nie szkodzą, ale po co??? I drugie: za mało mięsa i ryb!!! Nie oszukujmy się- słoiczek, w którym jest zaledwie 8% mięsa lub ryby troszkę kosztuje. Gdyby tak posiedzieć i policzyć to strasznie dużo płacimy za warzywa, które jak wiadomo są tanie. Za taką cenę oczekiwałabym bogatszej zawartości. Na szczęście u nas goszczą sporadycznie i są alternatywą na "czarną godzinę". "Siedząc" :) na "urlopie" :) mam mnóstwo czasu na przygotowywanie posiłków samodzielnie.

A żeby nie było, że u nas tylko warzywa, mięso i ryby...



#mniam #bobovita #nowościbobovita #trnd #testujemy


Pozdrawiam wszystkie mamusie i nie tylko.




środa, 11 lipca 2018

210. Pamiątka komunijna

Witajcie.

Dzisiejszy post miał się pojawić co najmniej miesiąc temu... No, ale wiecie... :)
Pomimo nowej sytuacji w jakiej się znalazłam i całkowitego braku czasu na cokolwiek postanowiłam wyhaftować pamiątkę komunijną dla naszego Mateuszka- syna brata mojego męża. 5 lat temu haftowałam prezent dla jego siostry Kingi TU i nieładnie byłoby, aby ciocia jemu także nie zrobiła obrazka.
Pracę zaczęłam 27 lutego i haftowałam przeważnie nocami, kiedy Alicja już spała.

Niestety praca nie zdążyła dotrzeć do "komunisty" na czas i trafiła trochę później. Na szczęście zostało mi to wybaczone. :)

Na koniec krótka fotorelacja z postępów z pracy i efekt końcowy.








Miłej środy Wam życzę. I do kolejnego spotkania. :)

wtorek, 22 maja 2018

209. Podaj dalej od Kasi

Witajcie.

Znowu wieki mnie nie było. Dziecina pochłania mnie w całości. Do tego postanowiłam się pobawić w ogrodnika i wzięłam się za uprawę swoich warzyw, aby mieć w szczególności na rozszerzanie diety dla malutkiej. Niestety boję się kupować to co oferują nam sklepowe półki. Przynajmniej teraz jak ma kilka miesięcy. Swoje to swoje. Do tego w międzyczasie trafiła się okazja i niespodziewanie zakupiliśmy działkę rekreacyjną na ogródkach działkowych i w miarę możliwości staram się jak mogę pomagać mężowi doprowadzić ją do takiego stanu jak chcemy, aby wyglądała. Troszkę trawki, troszkę warzywek i kwiatków. :) Marzymy, aby Alicja w przyszłym roku miała gdzie hasać, bo w bloku za bardzo nie poszaleje. :) Na jakiekolwiek robótki mam czas tylko po uśpieniu córci o ile sama nie zasnę przy niej.

Ale wracając do tematu. Tydzień temu otrzymałam od Kasi z bloga w kąciku na poddaszu... paczuszkę w ramach zabawy podaj dalej, a w niej mnóstwo wspaniałości. Zobaczcie sami:




Dziękuję Ci Kasiu za super niespodziankę.

I w myśl zasad powyższej zabawy ogłaszam taką samą u siebie. Zapraszam dwie osoby, którym w przeciągu roku przygotuję niespodziankę. Czy znajdzie się ktoś chętny?

A na koniec jeszcze moja mała śmieszka. :)


Dziękuję za to, że jeszcze tu zaglądasz. :)