Ostatnimi czasy znowu czuję się jak 5 razy przemielona i wypluta. Dosłownie całymi dniami chodzę i ziewam, a gdy nastaje godzina 22 zasypiam na siedząco. Już sama nie wiem czy to przez taką pogodę czy może doszukiwać się przyczyny gdzie indziej. :(
Do tego posta zabierałam się ponad tydzień i dopiero teraz się przysiadłam.
Pod koniec listopada wędrując w sieci natrafiłam na bloga Iwony, która postanowiła "puścić w obieg" kolejną książkę. Słowo "szczęście" zawarte w tytule zachęciło mnie do zajrzenia dalej i już wiedziałam, że są to dalsze losy Hanki i Mikołaja, którzy po wielu trudnych doświadczeniach odnaleźli drogę do siebie i do wielkiej miłości, która pomaga przezwyciężyć wszystko.
O wcześniejszych częściach wspominałam tu.
Na początku lutego książka dotarła i do mnie od Oli z pięknym notesem na zapiski, mulinkami Anchor (bardzo się cieszę, bo niteczek tej firmy jeszcze nigdy nie miałam) oraz smakowitymi herbatkami.
Dziękuję Iwonie za możliwość przeczytania tej pozycji, a Oli za wspaniałe podarunki. :)
Przed napisaniem tego posta skończyłam kolejne hafciki, ale niestety pozostaną one trochę tajemnicą. :) Teraz jeszcze tylko 4 małe wzorki do zrobienia i biorę się za Afrykankę dla męża. :)
Pozdrawiam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które dają siłę i chęci do dalszego tworzenia. Raz mi wychodzi lepiej raz gorzej, ale i tak sprawia mi to ogromną radość. :)