Hej.
Witajcie w kolejny pochmurny i deszczowy dzionek. Zapewne jak większość nie takiej wiosny oczekiwałam. Ja rozumiem kwiecień plecień, ale to już jest lekka przesada. Majówka za pasem, a tutaj żadnej poprawy nie widać. Ech...
Dzisiaj przybywam do Was z karteczką jaką przygotowałam na zabawę do Uli. Wczorajsze popołudnie było bardzo twórcze dla mnie jak i dla mojego mężulka, który tworzy sobie swoją pracownię, o dziwo zamkniętą w szafie. Może pamiętacie, a może nie- mój ślubny w wolnym czasie oprócz wędkowania zajmuje się sklejaniem modeli. Zakupione ostatnio biurko okazało się za małe i okupował stów w dużym pokoju. Ani obrusa położyć, ani spokojnie się kawy napić z gośćmi przy stole, ani wypuścić dzieci samopas, bo wszędzie jego maty, skalpele, farbki, pędzelki itp. itd. A do tego teraz na tapecie okręt, którego wolałam nie dotykać, aby czegoś nie zniszczyć. Nie wypominałam, bo sama wiem jak mi się nie chce swoich szpargałów za każdym razem chować, aż pewnego dnia mężu wpadł na pomysł zakupu najzwyklejszej szafy z półkami, którą przerabia na własną pracownię. :) Blat już dorobiony. Teraz tworzą się podajniki na farbki i inne akcesoria. Jak całość będzie gotowa to Wam pokażę co zmajstrował.
I tak razem wczoraj mile spędzając wolny czas jako pierwsza powstała karteczka, która miała być stworzona według mapki wyrysowanej przez Ulę. Pomysł zrodził się od razu, ale z realizacją trzeba było trochę poczekać. Do zrobienia pracy postanowiłam wykorzystać sklejkowe ozdoby, które w zeszłym roku kupiłam na poświątecznej wyprzedaży w Tesco. Początkowo bałam się, że może będą za ciężkie od papierowej bazy, ale okazały się w sam raz. Nie przewracają karteczki. Mam nadzieję, że Ula zaliczy mi zadanie, bo zamiast kółka wskoczyła gwiazdka, ale reszta jest zachowana. :) Wybaczcie jakość zdjęcia, ale przy dzisiejszej aurze nic lepszego nie powstanie.
Oto ona:
Ulu- przejdzie?
I banerek do zabawy:
W drugiej części posta chciałabym Wam opowiedzieć o niezbyt miłej sytuacji jaka spotkała mnie ostatnio w Urzędzie Pocztowy. Z grubsza okazało się, że została mi policzona usługa, o którą wyraźnie nie prosiłam. Zastanowiła mnie zbyt wysoka opłata- 9,40 za zwykły polecony z potwierdzeniem odbioru (nie wiem czy zwrotka do mnie dotrze, bo Pani tak niechlujne obrywała taśmę z paska z klejem, że oberwała całkowicie i druk trzymał się na jednym). Wydawało mi się, że coś jest jeszcze doklejane do koperty i odłożona była adresem do dołu. Nie byłam pewna na 100% także sprawdziłam status przesyłki poprzez śledzenie i okazało się, że moje podejrzenia okazały się słuszne. Po raz trzeci zostało policzone mi coś czego nie chciałam i tym razem postanowiłam sprawę wyjaśnić. Może pomyślicie, że pojechałam się kłócić o 1,60, ale dla zasady chciałam się upomnieć o swoje. A ponadto nie raz powierzamy pracownikom urzędu ważne dokumenty i oczekujemy, że zostaną potraktowane należycie. Rozumiem także, że mylić się jest rzeczą ludzką, ale zawsze na niekorzyść klienta? Albo to ja mam tylko takie szczęście, albo inni są po prostu nieświadomi. Czy Wy miałyście podobne sytuacje?
Już kończę swoje żale i Was nie zanudzam. Zmykam kończyć prace na zabawę do Ani (w sumie została mi jedna karteczka do skończenia)i biorę się w końcu za bieżące hafty.
Pozdrawiam Was cieplutko i do kolejnego spotkania. Pa pa pa.